Recenzja filmu

Zapaśnik (2008)
Darren Aronofsky
Mickey Rourke
Marisa Tomei

Showman czy człowiek, który przegrał życie?

Darren Aronofsky niekonwencjonalnym twórcą jest na pewno, potwierdzi to każdy, szanujący się miłośnik kina. I nie będę wymieniał tutaj tytułów filmów tego reżysera (swoją drogą, ma ich dopiero
Darren Aronofsky niekonwencjonalnym twórcą jest na pewno, potwierdzi to każdy, szanujący się miłośnik kina. I nie będę wymieniał tutaj tytułów filmów tego reżysera (swoją drogą, ma ich dopiero cztery, razem z tym), ale pozwolę sobie wspomnieć, jakich to tematów dotykały te wcześniejsze obrazy utalentowanego twórcy. Otóż najpierw był film o genialnym (uważanym za psychicznego) matematyku, którego obsesją stała się pewna liczba, potem przyszedł czas na omówienie syndromu heroinistów, co Aronofsky w swoim obrazie ujął w sposób fenomenalny, posługując się niecodzienną narracją, montażem, niczym z teledysków i kilkoma charakterystycznymi aktorami, którzy doskonale wczuli się w swoje postacie. Ostatnią zaś jego tematyką była niepokojąca love story, że pozwolę sobie tak to nazwać, rozgrywająca się na różnych płaszczyznach czasowych. Wszystkie te filmy były bardzo dobre, ba, dwa ostatnie ocierają się o miano arcydzieła. Cóż więc zatem powiedzieć o najnowszym filmie Aronofsky'ego?   "Zapaśnik", co z trudem przyznaję, jest dopiero trzeci w rankingu filmów tego reżysera, co wcale nie znaczy, że jest to film przeciętny, czy nawet poprawny. Przeciwnie, historia Andy'ego Robinsona jest opowiedziana w bardzo sugestywny sposób. Z jednej strony mamy sportowca, do którego jednak bardziej pasuje miano niewyżytego showmana, który na ringu potrafi zrobić naprawdę wiele, byle tylko widownia dobrze się bawiła. Bo Robinson jest wrestlerem, uprawiającym tak zwaną wolną amerykankę. Na ringu dzieją się rzeczy niesłychane, a film jest zmontowany w taki sposób, że widząc walki umięśnionych, spoconych facetów, którzy wzajemnie doprowadzają się do opłakanego stanu, mamy ochotę odwrócić wzrok, a jednak czerpiemy z tego widoku perwersyjną przyjemność. W każdym razie tak było ze mną.   Z drugiej strony jednak film ten to nie tylko opowieść o sportowcu-showmanie. Jest to historia człowieka wypalonego, byłej gwiazdy, która teraz rozmienia się na drobne, bijąc się za marne pieniądze, w mało elitarnym "Klubie Weteranów". Poza areną Andy nie radzi sobie tak dobrze. Jego życie to pasmo porażek, które na pewno w jakiś sposób wpłynęły na jego psychikę. Robinson jest skrzywiony emocjonalnie, jego uczucia są wybrakowane. Przykład? Co naprawdę zapaśnik czuje do swojej przyjaciółki - nocnej tancerki z klubu go-go? Kocha ją, lubi, podziwia, a może traktuje ją, jak ostatnią dechę ratunku, kiedy już nie ma się komu wygadać? Trudno to określić podczas seansu. Inaczej zaś ma się sprawa z uczuciami do dorosłej córki, która, pozostawiona przez ojca niemal na całe dzieciństwo, teraz nie ma nawet zamiaru już z nim rozmawiać. Andy gubi się w tym wszystkim, a do tego ma kłopoty z sercem. Lekarze zapowiadają, że jeżeli nie skończy ze sportem, może zbyt wcześnie zakończyć ziemską karierę. Targany tymi wszystkimi zdarzeniami Robinson staje się człowiekiem zupełnie rozbitym, pozbawionym chęci do życia. Nie żyje, a jedynie egzystuje niczym roślina.   W rolę przegranego i dławionego własnym życiem wrestlera wcielił się brawurowo Mickey Rourke, dla którego jest to powrót do aktorskiej czołówki. Grana przez niego postać, w jego wykonaniu staje się nam bliższa, bardziej barwna, prawdziwa. Zdaję się nam, że takiego Robinsona moglibyśmy spotkać na ulicy, wychodząc do kiosku po fajki. Wytykano aktorowi, że gra jedynie dwoma grymasami. Cóż, to szczera prawda, ale w tej kreacji to wszystko świetnie pasuje i sprawia, że postać "Rama" jest bardziej wiarygodna. Jego nieszczęścia, jego porażki, zwycięstwa,  Rourke gra wszystko genialnie. W pełni zasłużona nominacja do Oscara. Według mnie aktor bardziej zasłużył na nagrodę niż grający homoseksualistę Sean Penn.   Polecam ten film wszystkim miłośnikom dobrego kina, które nie posiada wysokiego budżetu, a jedynie dobry scenariusz, świetnych aktorów i genialnego reżysera.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Randy "Ram" Robinson niegdyś był gwiazdą wrestlingu, jednego z amerykańskich sportów narodowych. Dziś... czytaj więcej
Co prowadzi bohatera filmu do dramatycznego finału? To pytanie, moim zdaniem, podstawowe i dlatego... czytaj więcej
"Wolna Amerykanka" to mieszanka stylów walki oraz konfrontacja różnych jej odmian. Też ma znaczenie walka... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones