Jest tu bowiem odpowiednia atmosfera, kilka niezłych scen, trochę nagości, dobrze dobrani aktorzy (zwłaszcza
Nina Siemaszko w roli Blue) oraz świetny sountrack rockowo-jazzowy. Całość jest cholernie ckliwa, bajkowa...
Tyle tylko że jestem w stanie to wybaczyć ze względu na gatunek. Dzikie Orichdee są jakby nie było jednymi z
ciekawszych jego reprezentantów.
Dla mnie ten film ma dramatyczną historię z niezłym końcem. Sporo tekstów jest do przemyślenia... Polecam