W sumie ten film sprowokował założenie przeze mnie konta na Filmwebie. Dlaczego? Bo czytałem
większość komentarzy pod nim i nie znalazłem tego z którym mógłbym się utożsamić. A
mianowicie... Czy nie wydaje Wam się, że brat Rusty Jamesa był tylko i wyłącznie w jego wyobraźni?
Nie czytałem książki na podstawie której powstał film więc mogę się mylić. Jednak opierając się
tylko o film, mam wrażenie że właśnie tak było... pozdrawiam wszystkich filmwebowiczów :-)
Jak oglądałem ten film to miałem podobne odczucia, przemyślenia. Wydawał się też czymś na wzór anioła stróża głównego bohatera. Doszedłem jednak do wniosku, że tak naprawdę cały film jest metaforą, a przynajmniej jest mu bliżej do metafory czy snu, niż do filmu psychologicznego, więc to mało prawdopodobne. Oczywiście, jeżeli reżyser temu nie zaprzeczy to każdy może interpretować to na swój sposób.