Ok, zgadzam się - starość nie radość. Ale nie powiecie mi, że aktualny look jest winą kilku wiosen za dużo. Może inaczej: TYLKO kilku wiosen za dużo. Facet się nie oszczędzał i to są fakty. Nigdy nie dbał o opinię playboya, którą - chcąc nie chcąc - wyrobił sobie w latach 80. Trzeba było to zmienić i od tej pory mamy: alkoholizm, walki, podejrzane towarzystwo, desperacka "ucieczka" z Hollywood, zerwanie z dawnym wizerunkiem... To, co oglądamy dzisiaj to nie twarz zwyczajnego, starszego gościa (chociaż - tu też bez przesady! - nie róbmy z niego trupa, to jeszcze stosunkowo młody człowiek... zwłaszcza przy jego pieniądzach i możliwościach). Przesadził z operacjami plastycznymi (co zresztą sam przyznaje), przesadził z używkami i - hm, szeroko pojętym - beztroskim trybem życia. I to widać. Tego nie ukryje żaden botoks. Szkoda, szkoda.
ALE - podkreślam - mi to w sumie nie przeszkadza. Powiedzmy, że jest teraz charakterystyczny ;) Chociaż ciężko rozpoznać w nim dawnego Mickey'a.

On w ogóle nie przypomina dawnego Mickeya! Zupełnie inna twarz, nawet inny głos, z wyglądu zupełnie inny człowiek. Jak ktoś wyżej pisał w latach 90. nie wyglądał jeszcze tak źle, choć już był trochę ponaciągany. Jeszcze w "Get Carter" z 2000 wyglądał nieźle (przynajmniej przypominał jeszcze siebie z lat wcześniejszych), a potem strasznie mu się pogorszyło. Choć i tak ostatnio już wygląda lepiej, bo jeszcze parę lat wstecz to była w ogóle masakra.

oczy ma te same.. ale fakt nawet głos mu się od gorzały zmienił z atłasowego na pijacką chrypę..

Jego życie, jego sprawa co z nim robi, jak komuś się nie podoba niech nie ogląda filmów z Nim, tyle :)