Szkoda bo ten fantastyczny aktor, powinien mieć go w kolekcji.
Dokładnie - zagrał tak realistycznie, że aż ciężko uwierzyć, że to tylko kreacja aktorska. Można w sumie powiedzieć, że trochę przypomina to jego życie - po wielu sukcesach nadszedł czas porażek i w końcu z "Zapaśnikiem" powrócił w bardzo dobrym stylu.
Byłem zdumiony gdy okazało się że Oscar trafi jednak do Penn`a. Obiektywnie rzecz biorąc nawet dziś zestawiając ze sobą te dwa filmy i ich głównych bohaterów to w-g mnie Rourke powinien dostać tę nagrodę. Dziwne i niewytłumaczalne są te niektóre decyzje akademii. Może o przyznaniu oscara zdecydowało to że Mickey praktycznie nie grał tylko był "sobą" a nagroda jednak należy się za "pracę" czyli udawanie ;-)
Nie no , jak dla mnie to niestety bardzo wytłumaczalne. Penn zagrał w filmie o poprawności politycznej , geja. Mało znam heteroseksualnych facetów w moim wieku równie dobrze podchodzących do homosexualizmu jak ja, co nie zmienia faktu , że nie podoba mi się taka polityczna decyzja ( nie można powiedzieć , że Penn nie zagrał świetnie, ale przy Rourke wypadł wręcz blado).
To wyszukajcie troche info na ten temat....Ogólnie Rourke nie jest lubiany przez Akademie o czym choćby świadczy że była to dopiero jego pierwsza nominacja przez tyle lat kariery.Jest tak zwaną czarną owcą hollywood...Pozatym na jakieś gali poprzedzającej oscary podobno napruty zwymyślał Akademie wiec nie mogli sobie pozwolić aby wyszedł i powiedział co o nich myśli przed całym światem z oscarem w ręku....Cała ta gala to szopka banda bufonów umawia sie kto bedzie miał statuetke i tyle....
Dokładnie, nie inaczej przecież jest z Joaquinem Phoenixem. Mickey w Zapaśniku był powalający, podobieństwo do głównego bohatera nadaje jego roli dramatyzmu, Akademia to banda bufonów, których razi, że ktoś może sobie z nich zadrwić, uwielbiam glądać Oscary, ale jest to jedna z tych nagród, która dawno nie jest wyznacznikiem talentu a jedynie układów i sympatii. :(
http://gabbiemarie.blogspot.com/
Po pierwsze to go akademia nie lubi , drugie - jeśli film jest o żydach to wygrywa, jeśli wśród konkurencji jest aktor żydowskiego pochodzenia tak jak Penn to wygrywa, jeśli film jest na fali (wpisuje się w) obecnej opcji politycznej to wygrywa - w Hollywood panuje rasizm kolesiowsko-krwio-polityczno-finansowy. He, he ale mi wyraz wyszedł.